czwartek, 26 marca 2015


 (1) Jerzy Zabiełło 1922 - 1982


Silva rerum familiaris
czyli
Sprawy rodzinne

Tom I


 Od autora

"Non omnis moriar multaque pars mei vitabit Libitinam"
Horacy

 Gdy człowiek osiąga pięćdziesiątkę, stwierdza pewnego dnia z niejaką przykrością, iż większość spraw życiowych ma już z głowy. A taką mamy naturę, że choćby te sprawy były najbardziej kłopotliwe, wolimy je mieć, niż być ich całkowicie pozbawieni. Skoro więc o nowe przeżycia trudno, lubimy sięgnąć pamięcią wstecz, aby z lubością powspominać o tym, co się kiedyś w naszym życiu zdarzyło, tym bardziej, że z perspektywy lat doznane przykrości stają się mniej ważne, a chwile przyjemne nabierają szczególnej atrakcyjności, pewnie dlatego, że są niepowtarzalne. Oto prawdziwy powód pisania pamiętników. Niekiedy kryje się za tym pozorna chęć uczczenia pamięci przodków i pochwały dawnych czasów, ale podejrzewam, iż przy tej okazji autor realizuje nieco bezwstydny zamiar wystawienia sobie papierowego pomnika - a może nagrobka? Bo to prawie na jedno wychodzi. Na ogół lubimy czytać wspomnienia o czasach minionych, pod warunkiem, że nie zawierają zbyt wiele dydaktyki, wolimy bowiem uczyć się na własnych błędach i nie znosimy pouczeń, choćby zupełnie słusznych. Niełatwo jest też jest pisać dobrze o bliźnich, a najtrudniej przedstawiać własną osobę, jak zwykłego człowieka. Sądzę więc, iż nie tyle własne przeżycia, ile obraz epoki wart jest przede wszystkim utrwalenia, jakkolwiek w danym przypadku próba będzie zapewne nieudolna, gdyż wymaga lepszego pióra. Pewien krytyk literacki wołał z rozpaczą: "Niektórzy w chwilach wolnych nie wiedzą, jak zabić czas - wtedy chwytają za pióro i piszą. Niech by już lepiej chwytali za kieliszek..."

   Aby uniknąć pułapek, staram się pamiętać o wskazówkach ludzi mądrzejszych od siebie. Tuwim mawiał: "głupstwa można pisać, byle nie uroczystym tonem". To bardzo trudno, zawsze można się do czegoś przyczepić. Jeżeli dla odmiany wyrazisz się o kimś uprzejmie - powiedzą, że to tylko przyjemniejsza odmiana hipokryzji. Wyrwie ci się coś niezbyt mądrego - zaraz zacytują: "gdybyś milczał, mógłbyś uchodzić za filozofa". Chowam się więc za parawanem samokrytyki, aby tym łatwiej otrzymać rozgrzeszenie za wszystkie błędy, potknięcia, dłużyzny.

   Niekiedy z poszczególnych fragmentów tego opisu można odnieść wrażenie, że umyślnie przedstawiam w ciemnych barwach warunki życia w przeszłości, aby na ich tle uwydatnić świetlaną rzeczywistość dzisiejszą. Nie jest to prawda; wspominki te stanowią całkowicie prywatną produkcję a prywatnie nie ma potrzeby kadzić władzy. Po prostu w takim oświetleniu różne sprawy utkwiły w mej pamięci. Nie jestem jeszcze zresztą w tak podeszłym wieku, aby entuzjazm dla dawnych "dobrych" czasów uważać za dowód nabytej mądrości i obiektywizmu. Jeżeli zaś nakreślony obraz nie zawsze jest radosny, to nie oznacza wcale, iż autor ma usposobienie pesymistyczne; jest on w rzeczywistości optymistą z praktyką życiową.


Wrzesień 1973 
Jerzy Zabiełło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz