sobota, 30 lipca 2016




(64) Katastrofa


   Przez pierwsze lata po moim urodzeniu rodzice prowadzili normalne życie. Oboje pracowali, babcia pomagała w wychowywaniu wnuka. Była przy tym bardzo liberalna. Z opowieści rodzinnych pamiętam, w jaki sposób zacząłem jeść ser żółty z miodem. Siedziałem kiedyś na podwyższonym stołku dla niemowlaka, nie potrafiłem jeszcze mówić. Babcia próbowała mnie karmić jakąś kaszką z mlekiem, ale spotkała się z kategoryczną odmową. Zdenerwowana zapytała więc, czego sobie życzę? Pokazałem na leżącą obok kanapkę z serem. I coś jeszcze? Pokazałem miód. Babcia ucieszyła się w duchu. "No, teraz dam ci to wszystko razem a po zjedzeniu takiego miszmaszu przestaniesz wreszcie wydziwiać na kaszkę. Wiadomo, przecież czegoś takiego nie da się przełknąć!" Plan nie wypalił. Wnuczek zadowolony spałaszował kanapkę i zażądał następnej. Słabość do sera z miodem lub dżemem przetrwała u mnie do osiemnastego roku życia. Po czym nagle znikła.
   W roku 1956 rodzice wyjechali na wspólne wakacje w góry, w 1957 roku na wycieczkę rowerową na Mazury. Pobyt na Mazurach okazał się ich ostatnim wspólnym wyjazdem.

Spływ Dunajcem, 1956. Maria Zabiełło pierwsza od lewej, ojciec z fajką.
Mazury, 1957 rok, uf, jak gorąco!

   W 1959 r. ojciec uzyskał przydział na większe mieszkanie, gdyż wspólne przebywanie w kawalerce z żoną, matką i małym, wrzeszczącym gościem stawało się wyjątkowo męczące. Miał też wreszcie gdzie ulokować z pół tony książek, jakie przywiózł z Francji.


   Pojawiły się jednak problemy zdrowotne. Jak stwierdziła później Wojskowa Komisja Lekarska, "Przy końcu 1953 r. wystąpiły pierwsze objawy choroby w postaci lekkiego potykania się, pociąganie nogami przy chodzeniu, częstych w nocy skurczów i drgania nóg. Zastosowanie przez ortopedę wkładek dało pewną poprawę. Istotne pogorszenie nastąpiło w listopadzie 1957 r. Obserwacją szpitalną ustalono wówczas rozpoznanie: stwardnienie rozsiane. Mimo różnorodnego leczenia dolegliwości się nasilały i doprowadziły do niemal całkowitego porażenia kończyn dolnych. Od czerwca do listopada chory był leczony w Zurychu, gdzie wykonano zabieg operacyjny na rdzeniu okręgowym w odcinku piersiowym." Ostatecznie stwierdzono niemal całkowite kurczowe porażenie kończyn dolnych na tle zlepnego zapalenia opon miękkich rdzenia kręgowego i pełną niezdolność do służby wojskowej. (Orzeczenie z 25 lipca 1962 r.). Do dziś pamiętam, jak obserwowałem z okna, gdy wychodzi z pracy o dwóch kulach i krok po kroku, powoli zmierza do domu (mieszkaliśmy obok).
   Zanim jednak lekarze wydali swój wyrok, ojciec wyjechał dwukrotnie w latach 1960 i 1961 r. na wielomiesięczne rekonwalescencje do Ciechocinka. Wynikły z tego zupełnie niespodziewane skutki. O tej historii dowiedziałem się dopiero kilka lat temu z pamiętnika nieżyjącej już znajomej rodziców, Ludmiły Czepity, dzięki uprzejmości jej córki, Ewy Wojtasiewicz.










czwartek, 28 lipca 2016




(63) Tornado o imieniu Irenka.

Prawdopodobnie Irena Kapska

   Irena Józefina Kapska przyszła na świat 15 marca 1932 r. w Avion (departament Pas-de-Calais, Francja) w rodzinie polskich imigrantów. Ojciec Stanisław działał w lewicowych związkach zawodowych górników, matka Maria z domu Szajda zajmowała się domem. Prawdopodobnie dzięki politycznym znajomościom, rodzicom udało się umieścić córkę w biurze polskiego radcy handlowego w Paryżu. Tam szybko dostrzegł ją kpt. Zabiełło i... stracił głowę. Przestała się dlań liczyć dotychczasowa narzeczona oraz wcześniejsze plany życiowe.

Z informacji umieszczonych na francuskim portalu genealogicznym (http://www.genealogie.com) wynika, że Irena wraz z rodzicami i siostrą Marią została naturalizowana 5 marca 1940 r.
Stanisław Kapski urodził się w 1906 r. we wsi Ruchocice, leżącej niedaleko Grodziska Wielkopolskiego.
Avion. pierwsza połowa XX w.

   Wkrótce Irenę przeniesiono do Warszawy i zatrudniono w PTHZ "Varimex", być może z powodu owego romansu. Ojciec pozostał na placówce, lecz nie zamierzał zrezygnować z młodszej o dziesięć lat wybranki. Zerwał też kontakty z Marią Klebeko. Na zdjęciu powyżej prawdopodobnie występuje właśnie Irena Kapska, jednakże pewności brak. Jest to jedyne zdjęcie, w dodatku bez podpisu. O samej Pani Irenie i zachowaniu ojca rodzice milczeli solidarnie do końca. Prawdę poznałem dopiero po ich śmierci, od krewnych.

9 września 1953 r., spotkanie korpusu dyplomatycznego z okazji święta państwowego Bułgarii. Od lewej: mjr Ivan Kolev (Bułgaria), NN, mjr Eugeniusz Uchnast (Polska, późniejszy twórca metody BSM), mjr Jerzy Zabiełło, mjr Dominik Piotrowski (Polska).
   Jeszcze w trakcie pobytu w Paryżu, w dniu 20 listopada 1952 r., ojciec złożył do Szefa Wydziału Wojskowych Spraw Zagranicznych
raport o zezwolenie na zawarcie związku małżeńskiego z nową wybranką. Pisał o niej m. in.:
Maria po rozstaniu z Jerzym, 1954.
Maria Klebeko, Miedzeszyn, marzec 1954 r.
   "Jest to osoba o dużej inteligencji, charakterze zrównoważonym, choć nie zupełnie wyrobionym, noszącym wszystkie cechy młodego wieku. Jest przywiązana do Polski, którą niedawno poznała. Pozbawiona jakichkolwiek przesądów religijnych i społecznych. Łączy nas wspólność poglądów i zainteresowań odnośnie zasadniczych zagadnień życiowych. Po dłuższym namyśle i obserwacji doszedłem do przekonania, że ob. KAPSKA może być dla mnie dobrą towarzyszką życia (...)."
   Już wkrótce okazało się, jak dalece powyższa ocena odbiegała od rzeczywistości...
Przyjęcie dyplomatyczne. Mjr Zabiełło w towarzystwie narzeczonej.
    Przełożeni dość długo czekali z wyrażeniem zgody. Prawdopodobnie liczono się z prowokacją imperialistycznego wywiadu i podjęto kroki dla sprawdzenia dziewczęcia. Zezwolono na ślub na początku 1954 r., kiedy mjr Zabiełło powrócił z placówki do Polski. 13 marca młodzi zawarli związek małżeński w Urzędzie Stanu Cywilnego Warszawa - Śródmieście.
   Latem 1955 r., wkrótce po awansie męża 16 czerwca na stopień podpułkownika, Irena Józefina Zabiełło, która w międzyczasie rozpoczęła pracę jako modelka, wyjechała na występy do Berlina Zachodniego i... wybrała dalsze życie w kapitalistycznym piekle. Wedle drugiej wersji, zawróciła w głowie dyplomacie któregoś z państw zachodnich i razem z nim opuściła gościnną Polskę. Prawdopodobnie przeraziły ją dobrodziejstwa demokracji ludowej, ogólna bieda, szare, codzienne bytowanie (np. zamieszkiwanie w kawalerce z mężem i teściową), jakże różne od tego w pięknej, kolorowej Francji.
---------------------------------------------------------------------
Z pamiętnika Ludmiły Czepity, znajomej rodziców, udostępnionego dzięki uprzejmości jej córki, Ewy Wojtasiewicz, na podstawie opowieści Marii Zabiełło:
 Jerzy "wyjechał do Francji. Poznał piękną Francuzkę, z którą zawarł związek małżeński. Pewnego dnia zastał w domu list, w którym ta mu pisze, że wyjeżdża z pewnym ambasadorem a sprawę rozwodu załatwi w terminie późniejszym. To był cios! Odsunięto go od dotychczasowej pracy, przekazano do dyspozycji Departamentu Kadr MON, zawieszono w czynnościach służbowych. Załamał się. Dochodzenie trwało kilkanaście miesięcy, w czasie których sfinalizowana została sprawa rozwodowa. Wreszcie uwolniono go od winy i kary, zrehabilitowano i przywrócono do pracy."
----------------------------------------------------------------------


   13 września 1955 r. Szef Zarządu II Sztabu Generalnego w piśmie do wiceministra MON, Szefa Sztabu Generalnego WP, gen. Bordziłowskiego wniósł o przeniesienie ppłk. Jerzego Zabiełło na stanowisko Szefa Wydziału w Oddziale informacyjnym "w związku z ucieczką za granicę żony ppłk. Zabiełło Jerzego - Szefa Wydziału 2 Oddziału II Zarządu II SG i związaną z tym niemożliwością wykorzystania go w pracy operacyjnej.

Po ucieczce żony, 1955 r.
Prawdopodobnie również jako warunek pozostawienia w służbie polecono ojcu niezwłoczne zawarcie nowego związku małżeńskiego. 29 listopada 1955 r. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł rozwód, zaś już 25 stycznia 1956 r. do przełożonych wpłynął nowy raport o zezwolenie na zawarcie związku małżeńskiego z... Marią Klebeko, pracownicą... PTHZ "Varimex". Zgody udzielono w trybie ekspresowym 7 lutego a 25. tego miesiąca małżeństwo zostało zarejestrowane. 
Maria Klebeko z przyjaciółkami, po ponownym zejściu się z Jerzym.
Wedle krewnych, to babcia, od początku przeciwna małżeństwu swojego syna z Ireną, doprowadziła do odnowienia kontaktów Jerzego i Marii, którą przecież znała od dziecka.

Warszawa, 25 lutego 1956 r.
   I tak tornado o imieniu Irenka, jak szybko się pojawiło tak jeszcze szybciej znikło, pozostawiając po sobie zgliszcza, na których rodzice rozpoczęli budowę nowej rodziny. Jednym z fundamentów związku okazał się pewien niepozorny maluch, przybyły na świat 3 lutego 1957 r. ...





Maria i Jerzy Zabiełłowie ze swoim skarbem, Warszawa, al. Niepodległości skrzyżowanie z Wawelską, 1957 r.
Skarb, Tomasz Zabiełło, Warszawa, ul. Nowowiejska przy Sędziowskiej, rok 1957. 




Warszawa, 1958 r.
   Wedle informacji krewnych, po wyjeździe z Polski, Irena wielokrotnie pisała do męża, ale ten nigdy nie otworzył żadnego jej listu i wszystkie wyrzucał do kosza. Stąd nie wiadomo więc, czy przypadkiem nie posiadam za granicą jakiegoś rodzeństwa... Choć pewnie coś na ten temat mógłby powiedzieć kontrwywiad wojskowy. :-)



















środa, 27 lipca 2016




(62) Nowy, wspaniały świat


   W dniu 29 października 1946 r. Departament Personalny WP skierował pismo do Szefa II Oddziału Sztabu Generalnego: "Skierowuję por. Zabiełłę Jerzego s. Wacława do dyspozycji. Termin stawiennictwa: 29 października 1946 r. Zawadzki, Gen. brygady."
   Od 1 listopada 1946 ojciec rozpoczął służbę w II Oddziale Sztabu Generalnego WP, czyli w wywiadzie wojskowym. 12 listopada 1947 otrzymał gwiazdki kapitana, zaś 30 stycznia 1948 r. Minister Obrony Narodowej marsz. Michał Rola-Żymierski mianował go Zastępcą Attache Wojskowego przy Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie. 

Nominacja na z-cę attache do Rzymu.
17 marca nowo mianowany dyplomata stawił się w swojej placówce. Towarzyszył temu mały zgrzyt. Jak bowiem napisał Attache Wojskowy w Rzymie do Szefa Oddziału II SG WP w dniu 25 marca 1948 r.:
Jedno z zaproszeń na "imprezę" dyplomatyczną
   "Melduję, że Z-ca Szefa protokołu Włoskiego MSZ, p. Scola Camerini, zakomunikował mi w bardzo uprzejmej formie /przy spotkaniu przypadkowym z okazji przyjazdu do Rzymu ambasadora Ostrowskiego/ - co następuje: MSZ polskie, ku pewnemu zdziwieniu MSZ włoskiego, wysłało do Włoch zastępcę Attache Wojskowego, kpt. Zabiełło, bez uprzedniego wyrobienia mu agreement u Rządu Włoskiego. Biorąc jednak pod uwagę "przyjacielskie" stosunki panujące między rządami RP z jednej a Włoch z drugiej strony, uwzględniając uroczysty moment przyjazdu nowego Ambasadora RP, oraz chcąc wykazać "daleko idącą dobrą wolę" - MSZ włoskie załatwiło wszystkie formalności samo. Kpt. Zabiełło otrzymał więc bez żadnych trudności agreement. Jednakże MSZ włoskie zwraca się za pośrednictwem Sauf Chef du Protocol, p. Scola Camerini do Attache Wojskowego RP w Rzymie by zakomunikował on o powyższym swym władzom przełożonym. Attache Wojskowy, K. Rozen-Zawadzki, ppłk."

Korpus attache lądowych, lotniczych i morskich. Ten najwyższy to kpt. Jerzy Zabiełło, Rzym, 1948 r.
Korpus dyplomatyczny oczekuje na defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa, Rzym 8 maja 1948 r.
   Dla ojca rozpoczęło się zupełnie nowe życie. Po raz pierwszy zobaczył wielką europejską stolicę, brał udział w życiu śmietanki dyplomatycznej. W ciągu kilku miesięcy opanował język włoski.

Kpt. Jerzy Zabiełło zwiedza włoskie zabytki, 1948 r.

Nocne życie w Rzymie, 1949 r.
Nad Adriatykiem, 1949 r.

   Z dniem 1 sierpnia 1949 r. Minister Obrony Narodowej Michał Rola-Żymierski odwołał kpt. Zabiełłę z Rzymu i pismem z dnia 19 sierpnia powołał na zastępcę Attache Wojskowego w Paryżu. Interesujące, że istnieją dwa dokumenty powołania. Pierwszy z 19 sierpnia (dekret 24/Ż/49/Dr) oraz drugi z "października" 1950 (rozkaz 18/R/50/RK) podpisany przez nowego Ministra Obrony Narodowej, Konstantego Rokossowskiego. Dopiero ten drugi oznaczał faktyczną nominację i wynikał z gwałtownej zmiany władzy w związku z rozpędzeniem ekipy Gomułki.
 Po powrocie z Rzymu, ojciec uzyskał zgodę na rozpoczęcie studiów z geografii na Uniwersytecie Poznańskim. Jednocześnie spotykał się ze swoją narzeczoną, Marią Klebeko. We wrześniu tego roku razem odwiedzili Karpacz, potem Zakopane.
Maria Klebeko, Karpacz, wrzesień, 1950 r.
Maria Klebeko, Zakopane, kwiecień 1951 r.
   W tym czasie towarzysze z Informacji Wojskowej (kontrwywiadu) patrzyli coraz bardziej krzywo na karierę młodego oficera, pochodzącego całkowicie spoza paczki sprawdzonych komunistów. Po 1956 r. ojciec dostał do ręki ściśle tajne zapiski nadzorującego go oficera IW, odzyskane z akt wojskowej bezpieki. Zwraca uwagę ciekawy zapisek:

   "Zasługuje na uwagę dokument z VIII 1946 r. wystawiony przez k-ka 2 sekcji Departamentu Personalnego MON, mjr. Krzymowskiego - dotyczący odmowy wyjazdu Zabiełły na akademię do Moskwy, przyczem słusznie podkreślił wym. major, że Zabiełło żadnych argumentów nie przytoczył i wobec tego zrobił mjr. K. wywód o politycznym obliczu Z.
   W jaki sposób trafił do II oddz. Zabiełło, nie wiadomo. B. charakterystyczne są nadz. entuzjastyczne charakterystyki u Z. wydane przez ppłk. Krzywickiego - oraz niezwykle szybka kariera w o/II człowieka tak młodego i nie wypróbowanego.
Wnioski
Do pracy w o/II na placówkach zagranicznych nie nadaje się - odwołać.
Należy wyjaśnić szereg okoliczności - m. in. przyczyny wyjazdu z Brześcia n/B i okoliczności [przyjazdu-red.] do Mińska Mazow.
Ze słów gen. Komara - kuzyn min. Sztachelskiego - wyjaśnić.
5.IX.49 r. [podpis nieczytelny]"
   Na marginesie tej notatki, u góry z lewej strony widnieje dopisek ojca: "Mjr Krzymowski - największa dupa świata."

Notatka z akt Informacji Wojskowej.
    Rzeczywiście, okresowa charakterystyka służbowa sporządzona przez ppłk. J.Krzywickiego z 17 sierpnia 1949 r. była dość niestandardowa, jak na ocenę oficera wywiadu:
   "Kpt. Zabiełło w czasie pracy na tutejszej placówce wykazał się dużymi zaletami charakteru i umysłu. W pracy swej był sumienny, pracowity i obowiązkowy. Poważnie podchodził do stawianych mu zadań. Ma duże poczucie odpowiedzialności. Prawdomówny, prostolinijny i wysoce uczciwy. W życiu prywatnym spokojny, bez nałogów. 
    Umysł lotny, szybko przyswajał sobie zagadnienia. Inteligentny o dużym zmyśle krytycznym. Potrafi przeprowadzić samodzielną i trafną ocenę. Robi wrażenie powolnego flegmatyka w istocie jednak w pracy bardzo efektywny. Miewa chwile złego humoru, podczas których bywa przykry dla otoczenia.
    Dyskretny i powściągliwy - ostrożny w wypowiadaniu opinii. W obejściu taktowny i wyrobiony towarzysko.
   Posiada duże zdolności organizacyjne i umie ujmować zagadnienia w całości.
    Duży poziom wykształcenia ogólnego ułatwiał mu pracę w Korpusie Dyplomatycznym. 
    Ma niezłe przygotowanie zawodowe zarówno pod względem liniowym jak i wywiadowczym.
    Ogólnie - bardzo dobry. Po pewnym jeszcze okresie praktyki za granicą - może objąć samodzielne stanowisko."

   Najwyraźniej kopanie dołków przez wojskową bezpiekę nie przyniosło rezultatów. W końcu 1950 r. kpt. Zabiełło przybył do Paryża i objął nową funkcję.

Podczas przyjęcia dyplomatycznego w Paryżu, 1951 r.

Powitanie gości ambasadora, Paryż 1952 r.
   16 lipca 1951 r. ojciec otrzymuje awans na majora WP. W tym samym czasie poznaje w Biurze Radcy Handlowego polskiej ambasady urodziwą, dziewiętnastoletnią Irenę Kapską...

Menu jednego z obiadów wydanych dla attache wojskowych oraz porządek zajmowania miejsc przy stole "B"



Palenie jeszcze w modzie...

Dyskusja w sojuszniczym gronie.

   Życie prywatne w Paryżu wyglądało bardzo atrakcyjnie, szczególnie w porównaniu z podnoszącą się z ruin Polską.
Turystyka...
...kobiety...
...krążowniki szos...

  A poza tym, ciężka, codzienna harówka.

Przyjęcie w ambasadzie delegacji polskich górników z francuskich kopalni,. Fryzury całkiem współczesne, Paryż 1953 r.






















piątek, 15 kwietnia 2016




(61) Klebekowie


   Ojciec zakończył kronikę rodzinną w drugiej połowie lat czterdziestych, jednak nawet wcześniej nie wspomniał wiele o rodzinie swojej żony a mojej matki. Jak się okaże, postąpił tak nie bez przyczyny.
   Dziadek, Alfons Klebeko, urodził się w Pawłowiczach (k. Iwia, obecnie Białoruś*) 7 lipca 1892 roku z Antoniego i Anieli z domu Sadocka. 
    19 sierpnia 1908 r. stryj Alfonsa, Jan Klebeko, chłop, nabył od generała majora Władimira Władimirowicza Cylliakusa majątek Anielin w guberni Wileńskiej za 4000 rubli, zadłużony w Banku Ziemskim w Wilnie na 2000 rubli. Sam fakt takiej transakcji wydaje się zagadkowy, gdyż w owym czasie chłopi rzadko mogli nabywać majątki ziemskie, w szczególności od wysokich rangą wojskowych.
Potwierdzenie wydania odpisu aktu notarialnego nabycia nieruchomości już po uzyskaniu niepodległości.
Okładka księgi wieczystej nieruchomości Klebeków.

Pierwsza strona aktu notarialnego, odpis w języku oryginału.


Pradziadek Antoni dostał do zarządzania od brata Jana Klebeko, folwark Anielin-Prudele w gminie Szumsk, powiecie wileńsko-trockim, województwie wileńskim, tuż przy obecnej granicy z Białorusią. Właściciel folwarku, carski generał, był ważną osobistością - kiedy podróżował pociągiem, ten zatrzymywał się niedaleko folwarku, choć nigdy nie było tam żadnej stacji. Brat Jan podobno kupił folwark (na lichych, piaszczystych gruntach) tylko dlatego, że w dobrym tonie było w owym czasie mieć posiadłość ziemską.
 
Informacja o właścicielu folwarku Prudele, Antonim Klebeko. Dokument uzyskany dzięki uprzejmości znanego specjalisty od poszukiwań genealogicznych, Pana Stanisława Hejbowicza z Litwy.

 Antoni Klebeko był zapalonym myśliwym i posiadał dwururkę. Pozwolenie na broń wydawano w tamtych czasach na rok i należało je regularnie przedłużać (za opłatą) lub zdawać broń na policji.

Ze spłatą kredytu Klebekowie wozili się przez cały okres międzywojenny. Ostatecznie Bank Ziemski nie doczekał pełnego uregulowania zadłużenia, gdyż dokonał żywota pod sowiecką okupacją.
Ze wspomnień kuzynów odwiedzających Prudele wynika, że nocą w pobliże ludzkich siedzib często podchodziły wilki i widać nawet było ich gorejące ślepia. Klebeków z tamtego czasu znajomi nazywali "Francuzami", zgodnie bowiem z rodzinną legendą,  za protoplastę rodu uchodził oficer armii napoleońskiej, który uciekając spod Moskwy w 1812 r., znalazł schronienie w dworku praprapradziadków, zakochał się w ich córce i... pozostał tam na całe życie. Wedle tej teorii jego nazwisko brzmiało: "Clebeque".
http://www.genealogie.com


Jednakże istnieje też możliwość, że nasi przodkowie pochodzą z Kurlandii (dzisiejszej Łotwy), gdyż występował tam ród o nazwisku "Klebeck". Inne źródła wspominają o polskim (litewskim?) Klebeku w bitwie pod Chocimiem.
-------------------------------------------------

„Bardzo duży był udział rajtarii w wyprawie moskiewskiej królewicza Wladysława w okresie 1617-1618. Początkowo w skład jego oddziałów wchodziły tylko dwie roty – Teodora Denhoffa i Otto Medema – każda z nich po 200 koni. Kiedy jednak 4 października 1617 roku nadciągnął ze swoimi oddziałami hetman Chodkiewicz, maszerowało z nim aż 8 chorągwi rajtarskich. Dowodzili nimi Aderkas, Gaden (porucznik Rosena z 1611 roku), Klebek, Platemberg (wspomniany powyżej), Potemkin, Sobieszczański i Sokołowski. Roty te liczyły po 100 koni każda.  Łącznie 10 chorągwi miało liczyć 1200 koni, jednak trudy kampanii mocno przerzedziły ich szeregi. 16 sierpnia 1618 roku hetman Chodkiewicz pisał, że ma pod komendą tylko 800 rajtarów. 6 spośród owych chorągwi miało brać udział w ataku na Bramę Twerską w nocy z 10 na 11 października 1618 roku. Były to roty Aderkasa, Klebeka (…).” (Waloni, Prusacy, Inflantczycy, Pomorczycy - rajtaria RON w czasie Wielkiej Smuty, Kadrinazi, http://kadrinazi.blogspot.com/search?q=klebek)
  ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Pomimo wątpliwości w przypadku kilku osób, do grona w ten sposób definiowanych jako <zawodowych żołnierzy> zaliczam m.in. (…) Klebeka91.”
91
 Kurlandczyk, rotmistrz rajtarski, jego jednostka wchodziła w skład hetmańskiego pułku podczas  wyprawy królewicza Władysława (zob. J. Sobieski, Diariusz ekspedycyjej moskiewskiej dwuletniej królewicza Władysława 1617-1618, oprac. J. Byliński, W. Kaczorowski, Opole 2010, s. 58) i prawdopodobnie w trakcie kampanii chocimskiej (w większości komputów pojawiają się rajtarzy Klembergowi). Być może klient  J.K. Chodkiewicza, choć nie można mieć w tej kwestii pewności. Poza służbą pod komendą Chodkiewicza, chyba dwukrotnie w hetmańskim pułku – co jeszcze niczego nie dowodzi, przemawiają za tym także powiązania ze starostą tarwestańskim, gdyż pośród członków colluvium Farensbacha znajdował się niejaki Klebek (P. Mozgawa,  Konflikt…, s. 368). Zdaniem U. Augustyniak, kilku Klebeków  było powiązanych z K. Radziwiłłem (eadem, W służbie, s. 52, 270).
(Karol Żojdź, Studia nad staropolską sztuką wojenną. Tom IV. Pod redakcją Zbigniewa Hunderta, Karola Żojdzia i Jana Jerzego Sowy. Oświęcim 2015, s.87).

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Regestr wszystkiego wojska polskiego tureckiej pod Chocimiem ekspedycji w roku 1621 podaje liczbę rajtarów albo arkebuzerów 2701 koni w 15 jednostkach – z dużą dozą pewności można przyjąć, że nie wszystkie spośród tych jednostek stawiły się w obozie chocimskim:
(…) J.M.P. Klebek – koni 200".
"Straty chorągwi Klebeka 2 września to trzech utraconych towarzyszy".
[ http://kadrinazi.blogspot.com/2010_05_01_archive.html]
 -------------------------------------------------------------------------------
Wedle rosyjskiego portalu, Klebekowie mogą mieć coś wspólnego z... Marokańczykami (!):
"Фамилия Клебеко происходит из Чкаловск (Нижегородская область). В фонде города Бужск - коновал Кирилл Клебеко (1552). Написание - Kliebieko или кличка Клебек, а национальность Марокканец в 33% случаях."
[http://www.ufolog.ru/names/order/Клебеко]
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zaścianek Prudele w centrum mapy.
 -------------------------------------------------------------------------------
* Iwie (Iwje)
1916, podczas okupacji niemieckiej

Czasy współczesne (Radzima.eu)
 Pawłowicze - mapka z okresu międzywojennego


Pawłowicze z satelity - widok współczesny (raczej niewielka miejscowość...)


--------------------------------------------------------------------------------

Jan Klebeko zmarł 11 stycznia 1919 r., co wiemy z ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Wileńskiego z 31 maja 1926r




   W 1921 r. dziadek Alfons zawarł związek małżeński z Marią Miastkowską, urodzoną w 1899 r.

Maria i Alfons Klebekowie, Wilno, 24 października 1922 r.
   O Marii Miastkowskiej brak szczegółowych informacji. Prawdopodobnie urodziła się w Wilnie.
Maria Miastkowska ok. 1910 r.
   Alfons pracował jako kierownik apteki kolejowej w Wilnie do 1930 r. W dniu 13 marca 1922 r. małżeństwu urodził się syn Henryk, zaś 22 sierpnia 1927 r. - córka Maria, moja matka. W latach dwudziestych mieszkali w Wilnie najpierw przy ul. Ostrobramskiej 21 a następnie przy ul. Popławskiej 7 m. 2.


Dom przy Popławskiej 7 (obecnie ul. Paupio), stan obecny (www.google.maps)

W 1931 Klebekowie przenieśli się z Wilna do Brześcia n/Bugiem.

Maria Klebeko, pocz. lat 30-tych
Maria i Alfons Klebekowie, koniec lat 20-tych..










 Dziadek Alfons w 1930 r. został wpisany do Urzędowego Spisu Farmaceutów (www.wbc.poznan.pl) a od 1931 r. prowadził w Brześciu własną aptekę, dzięki czemu rodzina żyła dostatnio. Matka opowiadała, że jeszcze kilka lat przed wojną, podczas swoich urodzin, wyrzucała pomarańcze za okno, ponieważ nie mogła już na nie patrzeć. Wspomnienie to prześladowało ją podczas okupacji, kiedy za pożywienie służyły często jedynie obierzyny ziemniaków.
   Wedle Dziennika Zarządzeń Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Wilnie (z dnia 31 grudnia 1930 r., nr 13), Alfons awansował na stanowisko adjunkta Wydziału Kontroli Dochodów Rejonu Lekarskiego stacji Wilno. To tłumaczy jego kolejarską czapkę na zdjęciu poniżej oraz legitymację żony, uprawniającą do przejazdów ulgowych koleją.

Jedyne zdjęcie przedstawiające rodzinne spotkanie w Prudelach, prawdopodobnie lata trzydzieste. Maria Klebeko siedzi w środku, za nią stoi Alfons.



Inni, niezidentyfikowani członkowie rodziny Klebeków. Data fotografii nieznana.
Od lewej: Maria Klebeko (córka), NN, Maria Klebeko (matka), NN. Brześć, lata 30-te.
Od lewej: Alfons, Henryk, mała Maria, Maria. Początek lat 30-tych.
Henryk Klebeko uczył się i w 1940 r. zdołał uzyskać maturę pod sowiecką okupacją. Jeszcze przed wojną był zapalonym lotnikiem i w maju 1939 r. zdobył licencję pilota szybowcowego.
Legitymacja pilota szybowcowego Henryka Klebeko, 29.05.1939 r.
Legitymacja kolejowa Marii Klebeko "żony Alfonsa aptekarza."


Klebekowie na ulicach Brześcia 1939 r.
    Babcia Maria zginęła 9 września 1939 r. podczas jednego z pierwszych nalotów, w bramie kamienicy, w której mieszkali. 
Maria Klebeko, 1942.
Z życiorysu Marii Klebeko:
  "9 września 1939 r., gdy miałam 12 lat, dom, w którym mieszkaliśmy, został zbombardowany; matka zginęła trzymając mnie za rękę, wokół kilkadziesiąt osób zostało zabitych i rannych. Następne lata tułałam się, nie mając swego domu (ojciec ożenił się z inną kobietą) [Aliną Łaskarzewską - red.]. W latach 1942-44 pracowałam w mleczarni. Z początkiem 1944, będąc bez środków do życia, wyjechałam do krewnych w Warszawie." Zamieszkała tutaj u siostry matki, Judyty Antczakowej przy ul. Żelaznej 85 m.1. Kontaktowała się również z drugą ciotką, Haliną Kawecką, której męża Rosjanie zamordowali w Katyniu. Obie ciotki chciały dziewczynę mieć u siebie i traktowały ją jak "talizman".

"Warszawa, 11-V-44  Kochane! Wszystkie! W pierwszej chwili odpisałam wam długi list bez składu i ładu - pod wrażeniem! Reginko Wasz list jest dla mnie jedynym lekarstwem na ukojenie tęsknoty za Wami. Względem Was zawsze zostanę tą samą kochającą Was Marychną - takich uczuć się nigdy nie zapomina! Śmieszy mnie to, że ja byłam materiałem pędnym dla swoich "chlebodawców". A jednak to jest faktem, szkoda że wcześniej o tem nie wiedziałam! Dojechałam natomiast szczęśliwie, mój opiekun, który się znalazł 1/2 godz. przed odjazdem, był nadzwyczaj bezinteresowny i dzięki niemu jedynie zrobiłam wiele skoków, za które mogłabym przepłacić życiem, jeśliby cokolwiek nie było przemyślane odpowiednio, on zawsze decydował (...) każde ryzyko! Nikt tam na pewno nie wierzy, że ja się nie zastanawiałam nad tem, co robiłam prawda? Każdy myślał, ... że to z góry obmyślony chytry plan!! Narazie nic nie robię, jak się załatwi wszystkie formalności, będę pracowała, być może na poczcie! Zakochać się jeszcze nie zdążyłam, ale o to nie trudno! O Pawełku pamiętam. Chodzę również na majowe. Chcę wiedzieć coś o tych nowych sąsiadach. Gdybym mogła wam wszystko powiedzieć, mówiłabym długo (...), ten papier tak ogranicza moje myśli. Nie wiem, co to jest, że od Broni i od Heńka nie mam nic. Czy im się co nie stało? Zajdź do nich Reginko. Co prawda Zbyszek ich zawiadomił od razu! Reginko, wiem, że modlitwy Twojej Mamusi wybłagały u Boga tyle dobrego dla mnie. Proszę Was bardzo nie zapominajcie o grobie mojej Mamusi. Chciałabym tyle wiedzieć o Was, o Mleczarni, o wszystkim, mam tyle pytań, ale to jest nieziszczalne. Całuję po 1000 razy każdą. Marychna."

Kartka pocztowa wysłana przez matkę 11 maja 1944 r. do przyjaciół w Brześciu. U góry po lewej adres pobytu u ciotki Antczakowej. Brześć Litewski nieprzypadkowo został zaliczony do Ukrainy - wynikało to z podziału administracyjnego wprowadzonego przez Niemców. Podróż do Warszawy zapewne obfitowała w przygody, co wynika z opisu, siłą rzeczy bardzo zdawkowego.
 "Podczas Powstania, w pierwszych dniach sierpnia, wraz z innymi mieszkańcami dzielnicy, którzy ocaleli po masakrze, zostałam wywieziona do obozu w Oświęcimiu a stamtąd do obozu we Flossenburgu w Bawarii, gdzie byłam zmuszona do niewolniczej pracy w fabryce w Plauen. Skutkiem zimna i niedożywienia zapadłam na liczne schorzenia wewnętrzne, które - jak stwierdzili lekarze po wyzwoleniu - mogły stać się przyczyną zgonu, gdyby stan ten trwał kilka tygodni dłużej. Jednocześnie, skutkiem przeżyć związanych ze śmiercią matki i poniewierką wojenną, nabawiłam się ciężkiej nerwicy, pogłębionej przejściami obozowymi." Matka opowiadała, że w Oświęcimiu udało się im zasłonić ciotkę Judytę przed esesmanami, dzięki czemu ta przeżyła wojnę. Prawdopodobnie jej synem jest reżyser filmowy Jerzy Antczak.

Barak w obozie koncentracyjnym we Flossenburgu, wkrótce po wyzwoleniu, 30 kwietnia 1945 r. (National Archives, Washington D.C.)

    We Flossenburgu doczekała wyzwolenia obozu przez aliantów. Jednak nie dla wszystkich wyzwolenie oznaczało to samo. Jej sąsiadka z pryczy nie zachowała ostrożności i po otrzymaniu pierwszej racji żywnościowej od razu zjadła pół bochenka chleba. Skutek mógł być tylko jeden - szybka śmierć w męczarniach. "W dniu wyzwolenia Plauen zostałam zabrana do szpitala w stanie skrajnego wyczerpania fizycznego. W pierwszych dniach pobytu w szpitalu powtarzały się krwotoki płucne."

Obóz koncentracyjny we Flossenburgu, lipiec 1945 r. Maria Klebeko piąta od lewej.
   Latem 1945 roku powróciła do Polski. Od Amerykanów dostała coś w rodzaju potwierdzenia tożsamości, na podstawie czego polskie władze graniczne wystawiły przepustkę.
 
Dokument władz wojskowych USA z 16 lipca 1945 r.



Przepustka wystawiona na punkcie granicznym w Dziedzicach, 20 sierpnia 1945 r.

"Po zakończeniu działań wojennych wróciłam do Pabianic, zatrzymując się u krewnych i uczęszczałam do szkoły średniej przy Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Stanisława Staszica w Zgierzu, którą zakończyłam w 28 czerwca 1946 r."

Zgierz, boisko szkolne, kwiecień 1946 r. Maria stoi trzecia z lewej.
   Dość tajemniczo wygląda natomiast historia dziadka Alfonsa. Nie posiadam informacji, co robił po wrześniu 1939 r. Od matki wiem jedynie, że rozstali się podczas wojny. Odnalazła go później za pośrednictwem Czerwonego Krzyża w Elblągu. Nie wyraził chęci podtrzymywania kontaktu ze swoimi dorosłymi dziećmi. Już w czasie wojny założył nową rodzinę. Z tego związku 27 sierpnia 1945 r. urodził się syn, Lech Klebeko (zm. 8 października 2016 r.). Od rodziny Klebeków z Pomorza uzyskałem informację, że po wojnie dziadek prowadził aptekę w Gdańsku i zdążył ją sprzedać przed nacjonalizacją. Zmarł 23 sierpnia 1952 r. w Gdyni. 
Nikodem Klebeko, lata 60-te
Alfons miał brata Nikodema, który pomagał mu produkować lekarstwa. Ten w późniejszym okresie zamieszkał w Toruniu. Wiem o nim tylko tyle, że prawdopodobnie w listopadzie 1922 r. zgubił lub mu ukradziono dokumenty, o czym świadczy ogłoszenie w wydawanym w Wilnie "Słowie" z dnia 22 listopada 1922 r. Wedle "Księgi adresowej Wilna" z 1937 r. był krawcem.
Reklama z 1937 r.
Jego wnuczka przesłała zdjęcie z lat sześćdziesiątych. 

Dom przy ul. Zamkowej 12 (obecnie ul. Pilies), stan obecny (www.google.maps). Tutaj Nikodem Klebeko prawdopodobnie mieszkał i posiadał swoją pracownię krawiecką. Nieruchomość stanowiła własność Rzymsko-Katolickiej Kapituły Bazyliki Metropolitarnej Wileńskiej.
"W latach 1950-51 pracowałam w CZPO w Łodzi, w 1951 przeniosłam się do Warszawy, gdzie początkowo byłam zatrudniona przez rok w świetlicy TPD Nr 9 a od sierpnia 1952 pracuję w resorcie handlu zagranicznego, ostatnio w PTHZ VARIMEX na stanowisku handlowca." W 1954 roku ukończyła Kurs Handlu Zagranicznego w Miedzeszynie, w Ośrodku Szkolenia Zawodowego Ministerstwa Handlu Zagranicznego. Udzielała się społecznie, brała udział w odbudowie miasta.
Maria Klebeko, koniec lat 40-tych.
Maria Klebeko przemawia na zebraniu Ligi Kobiet, 1950 r.
   W międzyczasie spotkała swojego dawnego znajomego z Brześcia, przystojniaka Jerzego Zabiełło. Przyjaźń stopniowo przekształcała się w uczucie. W 1948 r. zostali parą, w 1950 r. (po powrocie ojca z placówki) byli już po słowie.

Jerzy i Maria, młodzi zakochani, Warszawa, grudzień, 1950 r.
Maria Klebeko, zdjęcie romantyczne dla ukochanego, 1948 r.
Maria Klebeko i Jerzy Zabiełło, Łazienki, grudzień 1950 r.

 Henryk Klebeko podczas okupacji pracował z Jerzym Zabiełło w niemieckich magazynach. Poznał  miłą dziewczynę Bronkę, z którą planował ślub. W 1944 r. przed nadejściem Armii Czerwonej wyjechali oboje w lubelskie, gdzie Henryk poszedł w ślady swojego ojca. W latach 1945-50 studiował farmację na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie a 29 stycznia 1951 r. otrzymał stopień naukowy magistra farmacji. 
Henryk Klebeko, Lublin, koniec lat 40-tych.

Warszawa, Łazienki, grudzień 1950. Od lewej; Maria Klebeko, Henryk Klebeko, Bronisława Klebeko.


Studiując pracował jednocześnie w aptece Wandy Ryłko w Żółkiewce pow. Krasnystaw. Od 1951 do 1963 r. zatrudniony jako kontroler analityk w Zarządzie Aptek województwa warszawskiego a w latach 1963 - 1965 w Zarządzie Aptek m. st. Warszawy. 

Pożegnanie z pracą w Zarządzie Aptek, koleżanki były niepocieszone.
Od 1966 r. pracował w Instytucie Tworzyw Sztucznych, by w 1971 przejść do pracy w Instytucie Chemii Przemysłowej, gdzie doczekał emerytury.
Legitymacja służbowa Henryka Klebeko, Centrala Aptek Społecznych.

   Henryk Klebeko uzyskał w sumie 7 patentów w dziedzinie chemii przemysłowej, został też doceniony przez przełożonych.






      Zmarł w 1997 r. w Otwocku.


   Na początku lat siedemdziesiątych syn Henryka, Jerzy Klebeko, zawarł związek małżeński. Odbyło się huczne wesele... 

Wesele. Od lewej: Tomasz Zabiełło, Bogumiła Klebeko, Jerzy Klebeko, Maria Zabiełło z d. Klebeko.

Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień.....

    W ostatnim czasie udało mi się nawiązać kontakt z krewnymi od strony matki, liczną rodziną Klebeków, zamieszkałych w Gdańsku i Koczale na Pomorzu. We wrześniu ugościli mnie serdecznie pośród gęstych lasów nad pięknym jeziorem...

Koczała, jezioro Dymno, wrzesień 2016 r.

http://www.owbobo.pl/index.php?nazwa=kontakt


Jak to fajnie odkryć, że ma się tylu sympatycznych krewnych! Spotkanie rodzinne Klebeków w Koczale. Siedzą od lewej: Urszula Klebeko, Zenon Klebeko, Tomasz Zabiełło, Bożena Moga z d. Klebeko. Stoją od lewej: Ewa Klebeko, Anna Klebeko.